Wysłany: 30-01-2014, 14:12 Mój powrót do nurkowania
Tak wypadło, że znalazłem się w Panamie gdzie pomagam remontować 57 st jacht na którym też mieszkam. Przez pierwszy okres nie myślałem o nurkowaniu zachłystując się krajobrazami , ciepłym morzem, dżunglą w której o mało nie zaginąłem. Kiedyś, tj ok 35 lat temu nurkowanie to była moja wielka pasja. Zdobyłem LOKowskie uprawnienia instruktora, płetwonurka 1 klasy, mechanika sprzętu. Nurkowałem dużo, głęboko, na wrakach , w nocy , pod lodem i gdzie się tylko jeszcze dało, sporo tez szkoliłem do momentu gdy zadarłem z pewnym pułkownikiem. Niemal natychmiast po przyjeździe tutaj zacząłem trenować pływanie , jako że wodę mam o „skok z burty” a ta kusiła mnie swoją przejrzystością i temperatura. Pływam w masce , a wokół mariny gdzie jestem jest płytka , lecz rozległa rafa, jest tez wrak 30 st żaglówki mocno już obrośnięty koralami i ukwiałami – musi długo już leżeć pod woda – jest schronieniem dla sporych rozmiarów rozdymki , która bawiła się ze mną w chowanego. Ciekawe, ze mimo, ze to marina i nieopodal kotwicowisko jest tu sporo ryb, zwłaszcza żabnic i płaszczek te ostatnie żerują z upodobaniem na tym co pozostawiły łańcuchy kotwiczne jachtów. Nauczyłem się rozpoznawać miejsca gdzie płaszczka żeruje. Widać to po miejscowo wznieconym tumanie mułu tak jakby ktoś palił ogniska. W jednym z takich „tumanów” na pewno leży na dnie wyrzucając otworami skrzelowymi niczym lokomotywa muł, który wcześniej zassała do pyska. Przez jakiś 2 tyg codziennego pływania napotykałem dwie ciągle te same – jedną wielkości sporego okrągłego stołu, drugą mniejszą z odciętym/odgryzionym ogonem (bez kolca jadowego), pozwalały pływać nad sobą, a nawet zanurkować na odległość „ogona”. Kilka takich ale już sporo mniejszych złapaliśmy na wędkę – oczywiście na powrót puszczone wolno . Najbardziej podobają mi się jednak te z gatunku Spotted Eagle Ray ze swoim długim jak wstęga ogonem. Pewnego jednak dnia moja szefowa, biolog morski i PADI Master Diver, zorganizowała nurkowanie dla chętnych z czego skorzystałem – choć nie bez obaw bo te 35 lat przerwy (mimo sporadycznych nurkowań we Francji, Egipcie, Florydzie, Kaliforni) oraz moje niemal 60 lat zapaliły mi w głowie wszystkie lampki ostrzegawcze. No i nie mam pojęcia o współczesnym sprzęcie (jak go zestawić, ubrać, wyważyć?) . Oczywiście dałem plamę – bo i skąd mogłem wiedzieć że automat zapasowy jest zwykle na żółtym wężu ? (kto w moich czasach widział octopus???, jacket????, tak mięciutką gumę jak w obecnych skafandrach to ja używałem tylko w ściśle określonych sytuacjach damsko-męskich , o komputerach , kompasach nie wspomnę ). Jakoś to ubrałem ale nie czułem się z tym zbyt dobrze , a mówiąc wprost dusiłem się w tym wszystkim . Niby wszystko działa a brak tlenu Dopiero chłodna analiza na płytkiej wodzie podsunęła mi myśl żeby poluzować zamek pod szyją i uwolnic tętnicę . Dolegliwości ustąpiły jak nożem uciął i ...... poszliśmy pod wodę ! Piękne miejsce w spokojnej zatoczce z ok 10 m ścianką z koralami , ukwiałami , no i te ryby, kraby , homary ! Zapomniałem o pierwszych obawach (choć wentylacje miałem większą niż partnerka, choć mimo mojego wieku kondycje mam niezłą – no ale miałem prawo ) . Po chwili czułem się już jakbym nigdy z wody nie wychodził, i widzę ze moja partnerka zaczyna mnie testować, prowadząc na głębszą wodę. Ale tu już nie mogła mnie zaskoczyć niczym , a przynajmniej nie w takich warunkach . Ciepło, widno, automat podaje bez najmniejszego wysiłku i bez wody na wdechu, komputerek coś tam sobie liczy ... bajka . Doszliśmy tak do 25 m, i zdziwiłem się że ktoś szarpie mnie za nogę dając sygnał powrotu – ale cóż.... Ona rządzi . Za to wypłynęliśmy z zatoki w kierunku cypla i otwartego morza gdzie sporej wielkości fale łamały się na podwodnych skalach. Było sporo spłyciej ale ciekawiej bo skały tworzyły mini labirynty gdzie ryby miały oazy spokojnej wody, niczym olbrzymie bezpieczne wanny zanurzone w wzburzonym oceanie, ponad nimi huśtało nieźle, miotając wodorostami to w jedną to drugą stronę, co tez było widowiskiem samym w sobie, do tego okraszonym rozbijającą się w dali o brzeg falą . Piękne te ryby, wszelakie kolory no i praktycznie same dozę okazy. Głównie Angel Fish wraz z najpiękniejszym wg mnie Cortez Angelfish, Sergeon Fish, Red Snapper. Kilka takich których nie widziałem nawet w encyklopedii, o dziwnych kolorach i kształtach. Tego dnia po południu zrobiliśmy jeszcze jedno nurkowanie na innej rafie i miałem drugą tego dnia frajdę. I takim to sposobem dowiedziałem się co będzie tutaj w Panamie moim głównym zajęciem w wolnych chwilach. Okazało się tez ze moje papiery nurkowe są tu honorowane (oczywiście nie te instruktorskie) tyle ze musiałem się sporo nagadać i tłumaczyć co tez to mam w ręku za dokument. Ale daty i czerwone pieczątki z „tamtych” czasów były nie lada niemal muzealną atrakcją, no i polskie słowa „instruktor”, „mechanik” są zrozumiałe nawet tu. Po takim obrocie spraw, już w następnym tygodniu wypożyczyłem 3 butle 80CF a 10$/szt i zacząłem to co „tygrysy lubią najbardziej” i co robiłem zawsze nurkując w młodości gdy nie miałem kursantów przy sobie – nurkowania solo. Sorry... nurkowania z kursantami to tez nurkowania solo. Wow ... to jest dopiero to ....! Pierwsze zrobiłem wczesnym rankiem. Drugie nurkowanie solo zrobiłem w nocy (w Polsce tez mnie one kreciły) , miałem 2 bardzo silne latarki, nie było głęboko jakieś 40 stóp ale ... pływając pomiędzy głowami koralowców nagle wypadłem na pierwszego w moim życiu rekina jakieś 2.5 – 3 metrów (dużo, dużo większy ode mnie nawet razem z moimi 70cm płetwami, a ja mam ponad 180) .... ale o tym to może innym razem. Poproszę jedynie o niemoralizowanie nt jakie to nurkowanie solo jest niebezpieczne (wiem ze jest, podobnie jak skoki spadochronowe, samotne przejscie nocą przez park, itd.) . mój dziadek mawiał ze przedwojenna matura to dopiero była Matura Panie Dziejku, i ze przed wojną to dopiero byli mężczyźni Panie Dziejku , a ja tez jestem sprzed wojny ( co prawda jaruzelki , ale jednak sprzed... ) troche inaczej wyszkolony. Tu gdzie jestem jest 7 ośrodków nurkowych i w każdym za 170-200$ można zrobić uprawnienia OWD w 3 dni (słownie :trzy dni !!!!) . Czego się można nauczyć w 3 dni? Nauka palenia zioła zajęła mi więcej czasu bo nigdy w życiu nie paliłem papierosów.... a i tak się nie nauczyłem pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Administrator FORUM-NURAS uprzejmie informuje, że nie ponosi odpowiedzialności i w żaden sposób nie ingeruje w treść wypowiedzi umieszczanych przez użytkowników na Forum.
Zastrzega sobie jedynie prawo do usuwania i edytowania, w ciągu 24 godzin, postów o treści reklamowej, sprzecznej z prawem, wzywających do nienawiści rasowej, wyznaniowej, etnicznej
czy tez propagujących przemoc oraz treści powszechnie uznanych za naganne moralnie, społecznie niewłaściwe i naruszających zasady regulaminu.
Przypominam, że osoby zamieszczające opinie, o których mowa powyżej, mogą ponieść za ich treść odpowiedzialność karną lub cywilną.
Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze. Technologia ta jest wykorzystywana w celach funkcjonalnych, statystycznych i reklamowych. Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy, a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania. Korzystanie z serwisu Forum-Nuras przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko