FORUM-NURAS

[Kuba]

w sobotni ranek razem w Viki wybralismy sie na nurki do Kazika&Wojtka...plan byl calkiem atrakcyjny: sobota Margareta + wspolne ogladanie filmikow itp, niedziela betonowiec...itp

droga przez meke (bo chyba tak nalezy nazwac 6-cio godzinna jazde w deszczu, urozmaicana zamieciami snieznymi, z kilkoma objazdami, wekoma robotami drogowymi i kikoma korkami) milena szybciutko...dojechalismy do Łeby i .... or razu ruszylismy pod woda.
i to bez sprzetu. Chlopaki zabraly nas na maly objazd miasta, przez tak gigantyczne kaluze, ze Viki calkiem serio mruczala, ze zaraz bedizemy miec pierwsze nurkowanie wrakowe...we wraczku jej samochodzika...
szczesliwie przetrwalismy "probe wody", zatrzymalismy sie i przyszedl czas na kolejna... "probe wytrzymalosci"...okazalo sie, ze falka jest jednak "ciut" za duza i w morze nie bedzie dzis wyjscia... powiedzmy sobie szczerze, ze po tych zamieciach snieznych i innych przyjemnosciach jakie mielismy okazje doswiadczyc nie bylismy specjalnie zawiedzeni (w rzeczywistosci Viki z okrzykiem radosci podskoczyla kilkakrotnie, a ja rowniez mialem "gembe" rozdziawiona od ucha do ucha").
na szczescie okazalo sie, ze profesjonalisci K&W byli przygotowani na te okolicznosci i zorganizowali nam szereg atrakcji, ktory sprawil, ze wieczor byl niezapomniany)..pozwole sobie dodac moje czeste "a kto nie byl, niech zaluje".... o szczegolach pozwole sobie nie pisac, powiem tylko ze naprawde atrakcji czekalo nas sporo

{..............censored...........}

niedziela zaczela sie pozniej niz zwykle (zmiana czasu i te sprawy )...okazalo sie, ze falka wcale sie nie zmniejszyla, a nawet wrecz przeciwnie, jakby lekko sie podniosla
spdzilismy wspolnie kilka godzin, obejrzelismy "Księzną Łeby", posmialismy sie, pogadalismy i ... przyszedl czas na pozegnanie ... Ekipa postanowila wybrac sie na wycieczke krajobrazowa, my z Viki, napaleni na nurkowanie, postanowilismy szybko ruszyc i dac nura w ktoryms z jeziorek po drodze...
znowu "piekna pogoda", ulewy, snieg, grad, odjazdy, roboty drogowe, szybsza niz zwykle noc...postaowilismy zanurac w Kownatkach i odwiedzic znanego powszechnie wlasiciela bazy....okazalo sie, ze bylo ... pusto...niekt nie chcial od nas zadnych pieniedzy ze skorzystanie z pomostu, nie bylo przymusu max 18m...
trzeba sobie jednak szczeze powiedziec, ze jak wyszlismy po kilku godzinach z samochodu, odetchnelismy swiezym powietrzem, wbilismy sie w kurtki puchowe i podeszlismy tak "w srodku nocy" do jeziora i zanurzylismy raczke w wodzie to ... odeszla nam ochota na wyglupy.
oczami wyobrazni widzialem jak pakuje sie z mokrej piance do wody i ide gdzies glebiej wydmuchac pelna flaszke. to byla juz za duzo..zmieklismy (zmieklem) i ruszylismy do wawy.
nurkowanie zakonczylismy z Sandim z pizzerii...tez bylo fajnie

znow mielismy fajny "nurkowy" weekend

serdeczne pozdrowienia dla wszystkich, ktorych tam spotkalismy i wielkie dzieki za .... wy doskonale wiecie za co
mam nadzieje, ze nie raz sie jeszcze spotkamy (no i moze zejdziemy wreszcie wspolnie pod wode)

Kuba