Wiek: 48 Dołączył: 02 Maj 2012 Posty: 709 Skąd: Warszawa
Wysłany: 15-11-2012, 09:34
Niesamowita historia! Głos poszedł!
A co do samego wypadku - z takich właśnie powodów jak dobrze "duje" na mieczowym jachcie lepiej trzymać całą ekipę w kokpicie, albo chociaż w gotowości do szybkiej ewakuacji.
Pozdrawiam, Paweł
jacekplacek [Usunięty]
Wysłany: 15-11-2012, 09:37
Pawel_B napisał/a:
A co do samego wypadku - z takich właśnie powodów jak dobrze "duje" na mieczowym jachcie lepiej trzymać całą ekipę w kokpicie, albo chociaż w gotowości do szybkiej ewakuacji.
A ja myślałem, ze się refuje i spiernicza do najbliższego brzegu
Wiek: 48 Dołączył: 02 Maj 2012 Posty: 709 Skąd: Warszawa
Wysłany: 15-11-2012, 11:18
Jacek, jak trzeba to się nie refuje (przy 12 st B nic to nie da) tylko zrzuca żagle, podnosi pół miecza (w razie obrócenia łodki bokiem do wiatru masz większy dryf i szansę na uniknięcie wywrotki) i spier.... z wiatrem do najbliższego brzegu. Jak masz czas, to można i maszt złożyć... Niestety wiele osób o powadze sytuacji zdaje sobie sprawę za późno. Tu jest trochę podobnie jak z nurkowaniem - czasami drobny błąd powoduje lawinę następnych. Jeziora dają złudne poczucie bezpieczeństwa, podobnie jak w przypadku nurkowania. A to woda jak każda inna. Zdecydowanie wolę być w sztormie na morzu, na dużym balastowym jachcie...
Włodek K [Usunięty]
Wysłany: 15-11-2012, 11:18
mi_g,
Wciąż się dziwię że świat jest taki mały. Wczoraj chyba oglądałem jakąś informacje o tej akcji a tu akurat Was ratował.
Dałem swoją kreseczkę.
[ Dodano: 15-11-2012, 11:23 ]
Pawel_B napisał/a:
Niestety wiele osób o powadze sytuacji zdaje sobie sprawę za późno.
Raz widziałem taką nawałnicę przy klamociarni. Dosłownie kręcący się wał chmur szybko nasunął się nad nas i za chwilę dmuchnęło z pod nich z niezwykłą siłą. Groźnie to wyglądało. Na wodzie pewnie było by groźne. Spróbuję później znaleźć zdjęcia tego wału i tu wrzucę.
jacekplacek [Usunięty]
Wysłany: 15-11-2012, 11:29
Pawel_B napisał/a:
Niestety wiele osób o powadze sytuacji zdaje sobie sprawę za późno.
Taki szkwał nie wyskakuje spod ziemi znienacka. Widać go i to z daleka. Dość dobrze pamiętam relacje z tamtych wydarzeń i dziwi mnie, że ofiar było... tak mało. Część ludzi CELOWO wypłyneła "bo jaja będą". Cóż, szybkie szkolenia i ich efekty nie tylko w nurkowaniu dają efekty
Pawel_B napisał/a:
Jeziora dają złudne poczucie bezpieczeństwa, podobnie jak w przypadku nurkowania. A to woda jak każda inna. Zdecydowanie wolę być w sztormie na morzu, na dużym balastowym jachcie...
Taaa.... pamiętam rozbitą "Polke" stojącą w Trzebieży. Niesamowite, ile stalowy kadłub potrafi wytrzymać. Czeski kapitan pomylił z letka metody sztormowania i walnęło nimi o skały. Ze szkła nie byłoby co zbierać a ten... spore wgniecenie i trochę przeciekł
Wiek: 48 Dołączył: 02 Maj 2012 Posty: 709 Skąd: Warszawa
Wysłany: 15-11-2012, 11:39
jacekplacek napisał/a:
Taki szkwał nie wyskakuje spod ziemi znienacka. Widać go i to z daleka.
Ilość ofiar pokazuje, że nie koniecznie. Widzieć to raz, interpretować to dwa. Meteorologia na kursach żeglarza często jest traktowana po macoszemu, dopiero na morzu przykłada się do tego znaczenia (też nie zawsze, przerażające jest jak wiele osób unika jak ognia prognozy pogody).
Ostatnio zmieniony przez Pawel_B 15-11-2012, 11:42, w całości zmieniany 1 raz
I ja miałem wątpliwą przyjemność płynąć żaglówką w ten szkwał. dopadło nas z 500 m za promem koło Wierzby, w drodze z Mikołajskiego na Bełdany. Ja jako "kapitan" (wg papierów sternik jachtowy z wypływanymi ponad 500 godzinami dowodzenia na morzach ciepłych i zimnych) chciałem kozaczyć, bo cóż może zrobić nam mała burza na śródlądziu. Poddałem się w wyniku paniki załogi.
Uratowało nas to, że Bełdany w tym miejscu są wąską rynną i moja świadoma decyzja o wyborze brzegu zawietrznego. Wszystkie jachty, które wybrały drugi brzeg, zostały w różnym stopniu zniszczone przez wiatr i gałęzie drzew.
Z naszej perspektywy nie wyglądało to tak źle, jednak ogrom tragedii uświadomiły nam widziane w drodze powrotnej do Mikołajek całkowicie zatopione jachty mieczowe, teoretycznie niezatapialne (choć tajemnica poliszynela jest, że na prośbę armatorów te jachty są przebalastowane, aby było je trudniej wywrócić w normalnych warunkach), pływające bagaże załóg i elementy wyposażenia łodzi oraz widok reanimacji ofiar na kei w Mikołajkach.
To była dla mnie wielka lekcja pokory.
[ Dodano: 15-11-2012, 11:52 ]
Pawel_B napisał/a:
jacekplacek napisał/a:
Taki szkwał nie wyskakuje spod ziemi znienacka. Widać go i to z daleka.
Ilość ofiar pokazuje, że nie koniecznie. Widzieć to raz, interpretować to dwa. Meteorologia na kursach żeglarza często jest traktowana po macoszemu, dopiero na morzu przykłada się do tego znaczenia (też nie zawsze, przerażające jest jak wiele osób unika jak ognia prognozy pogody).
Na jeziorach jest z tym różnie, przeważnie widoczność nieba ograniczają brzegi i drzewa.
Ja naprawdę poważne zagrożenie dostrzegłem na 2-3 minuty przed uderzeniem szkwału, na moje szczęście miałem blisko do "właściwego" brzegu. Gdy do brzegu masz kilkaset metrów, szanse ucieczki maleją do zera.
do tego mechanika powstawania takich zjawisk jest nieco inna niż na morzu, więc nawet meteorologia z kursów "morskich" na niewiele się sprawdza.
Ostatnio zmieniony przez fantomas 15-11-2012, 11:52, w całości zmieniany 1 raz
Miałem kiedyś przyjemność prowadzić szkolenie z wywrotek jachtów dla ratowników WOPR ( wywrotki dnem do góry, tzw. grzybki).
Czy załoga jest własnymi siłami w stanie odwrócić grzybka?
Jeśli to jest mały jacht typu omega (i to pod warunkiem, że miecz się nie schowa, a to mało prawdopodobne), to można próbować.
W innym wypadku załoga jest bez szans. można próbować, ale wiąże się to z poluzowainem całego takielunku, najlepiej "zwinęciem" żagli. Przy czym całość takielunku jest w tej sytuacji minimum 1 metr pod wodą. a liny niespecjalnie chętnie przesuwają się przez bloczki pod wodą...
Nawet nie ustosunkuję się do instrukcji jak najszybszego podkładania koła ratunkowego pod top masztu.
I jak napisałem, większość jachtów "rodzinnych/rekreacyjnych" dostępnych obecnie w czarterze, raczej zatonie po wywrotce - po prostu nadmiar balastu zmienia te jachty w wywracalno-zatapialne...
Ostatnio zmieniony przez fantomas 15-11-2012, 12:21, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 50 Dołączył: 15 Mar 2010 Posty: 1532 Skąd: Jaworzno
Wysłany: 15-11-2012, 12:46
BitPump napisał/a:
Czy załoga jest własnymi siłami w stanie odwrócić grzybka
Zależy jaki... Horneta z kolegą stawiałem w 2min bo nie mamy wprawy jakby miał to pewnie w 1min, Omegę czasem się uda choć zależy od modelu, my wyłożyliśmy się na kabinowym ponad 7m Tangu - bez pomcy z zewnątrz żadnych szans. Mając do dyspozycji motorówkę, Pawła ze sprzętem do nurkowania (wypiął olinowanie trzymające maszt) udało nam się ją odwócić ale musieliśmy odcholować na płytsze miejsce.
Co do samego wypadku, to oczywiście podjąłem niewłaściwe decyzje które spowodowały kolejne aż do momentu gdy już niewiele dało się zrobić.
Spodziewłem się uderzenia silnego wiatru ale raczej tak 8-9B a nie 11-12B. Na morzu potęgę chmury widać z daleka, tu pełną krasę cumolonimbusa zobaczyliśmy jak już odskoczyliśmy od lini drzew. Płynąc na foku z wiatrem szkwał wbił dziób w wodę i przewrotka była nie na bok a bardziej ukośnie jakby wypadkowo przez dziób i burtę...
No ale to juz nie opowieść na forum o nurkowaniu
Dzięki za głosy w imieniu całej załogi.
jacekplacek [Usunięty]
Wysłany: 15-11-2012, 13:24
Pawel_B napisał/a:
Ilość ofiar pokazuje, że nie koniecznie.
Że cooo? Paweł, weź się coś napij... Ilość ofiar i wywrotek wskazuje tylko na poziom tych ofiar. Na pewno nie na możliwość oceny.
Pawel_B napisał/a:
Meteorologia na kursach żeglarza często jest traktowana po macoszemu, dopiero na morzu przykłada się do tego znaczenia
Tego nie wiem. Kiedyś była elementem żeglarstwa. Równie ważnym jak locja, nawigacja itp. pierdoły... Może teraz się tego nie uczy, bo to jednak zbyt trudne jest
Wiek: 48 Dołączył: 02 Maj 2012 Posty: 709 Skąd: Warszawa
Wysłany: 15-11-2012, 13:30
jacekplacek napisał/a:
Że cooo? Paweł, weź się coś napij... Ilość ofiar i wywrotek wskazuje tylko na poziom tych ofiar. Na pewno nie na możliwość oceny.
Jacek, ale co i dlaczego mam pić? Przecież piszę o tym samym co Ty. Ludzie siedzą, mówią "o jaka wielka chmurka idzie" a tu powinno się zapierdzielać i zwijać szmaty. Braki w szkoleniu i tyle. Ale nie zawsze, bo:
mi_g napisał/a:
Płynąc na foku z wiatrem szkwał wbił dziób w wodę i przewrotka była nie na bok a bardziej ukośnie jakby wypadkowo przez dziób i burtę...
Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji. Nawet 7-mio metrowy jacht może się wywrócić "przez nos". Chyba mało kto bierze taką możliwość na śródlądziu. Chcąc nie chcąc, w tym wypadku było dużo pecha i szczęście, że znalazł się odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. No i teraz mamy dwójkę świetnych nurków (miałem okazję nurkować z Michałem .
Można działania prewencyjne podejmować jeszcze inaczej. Pamiętam u Strugalskiego padło kiedyś hasło "biały szkwał!". Rozpoczęła się ewakuacja sprzętu, podczepili łódkę linką do samochodu do haka, żeby wyciągać, bo przyjdzie wiatr, fale i wszystko poniszczy.
W czasie wyciągania na brzeg pół łódki ujebali, bo się rozerwała na dwie części A potem się rozpogodziło i żaden biały szkwał nie przyszedł
Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji. Nawet 7-mio metrowy jacht może się wywrócić "przez nos".
Z drugiej strony... dobrze to świadczy o jakości żagli i sile woli tego foka trzymacza
Yavox napisał/a:
Można działania prewencyjne podejmować jeszcze inaczej. Pamiętam u Strugalskiego padło kiedyś hasło "biały szkwał!". Rozpoczęła się ewakuacja sprzętu, podczepili łódkę linką do samochodu do haka, żeby wyciągać, bo przyjdzie wiatr, fale i wszystko poniszczy.
W czasie wyciągania na brzeg pół łódki ujebali, bo się rozerwała na dwie części A potem się rozpogodziło i żaden biały szkwał nie przyszedł
Jacek XXI wiek kabestany takie sprawy Trzymacze mają już wolne.
W dobie nawtexu, UKF meteorologia podupadła. To tak jakby w dzisiejszych czasach gdzie każdy ma gps w telefonie, a na pokładzie jest ich ze 3 szt uczyć nawigacji zliczeniowej.
jacekplacek [Usunięty]
Wysłany: 15-11-2012, 15:43
filipesku napisał/a:
Jacek XXI wiek kabestany takie sprawy Trzymacze mają już wolne.
Pewnie się zdziwisz, ale knagi zaciskowe, kabestany i parę innych zabawek wynaleziono już jakiś czas temu I chyba było to coś w podobnym okresie, jak wymyślono zasadę NIE knagowania na Mazurach w kiepskich warunkach
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Administrator FORUM-NURAS uprzejmie informuje, że nie ponosi odpowiedzialności i w żaden sposób nie ingeruje w treść wypowiedzi umieszczanych przez użytkowników na Forum.
Zastrzega sobie jedynie prawo do usuwania i edytowania, w ciągu 24 godzin, postów o treści reklamowej, sprzecznej z prawem, wzywających do nienawiści rasowej, wyznaniowej, etnicznej
czy tez propagujących przemoc oraz treści powszechnie uznanych za naganne moralnie, społecznie niewłaściwe i naruszających zasady regulaminu.
Przypominam, że osoby zamieszczające opinie, o których mowa powyżej, mogą ponieść za ich treść odpowiedzialność karną lub cywilną.
Serwis wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze. Technologia ta jest wykorzystywana w celach funkcjonalnych, statystycznych i reklamowych. Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy, a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania. Korzystanie z serwisu Forum-Nuras przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko